sobota, 8 sierpnia 2015

7 sierpnia - Larpowcy, Erpegowcy, Zwiadowcy i Pingwiny w Arkadyjskim Lesie


Dziennik pokładowy. Nie ma to jak dosięgnąć wroga z bliskiej odległości. Oddział przeszedł z broni miotanej do broni bliskiego zasięgu - schwytane ninja musiały chronić swe zadeczki przed manewrami bojowymi naszych agentów. Jednak każdy pingwin wie,że atak to jedno a sztuka uników to drugie. Ucieczka przed jajami kosmicznych mątw udała się wyśmienicie. Nadeszła chwila, by zaprząść do działania naszą cierpliwość i wyobraźnie. Pingwiny stworzyły projekt własnego tajnego zoo - jest co podziwiać. Idąc za płetwą udało się zrobić także dekoracje do sali i wyprawić wielki bal u króla Juliana. Co tam się działo to nawet galaktycznej ośmiornicy w mackach się nie mieści. Można długo opowiadać, ale to jest oczywiście ściśle tajne.

- Szef

Cała nasza siódemka weszła do kopalni pana Estebana w celu odnalezienia jego zaginionego bratanka. Przeszukiwaliśmy kopalnie, aż w pewnym momencie odkryliśmy, że jest ona zamieszkiwana przez całe stada koboldow. Aby wypełnić zadanie musieliśmy stanąć z nimi do walki, która zakończyła się naszym zwycięstwem . Jednak nie był to koniec wyprawy. Po pewnym czasie udało nam się wypełnić misje i odnaleźć Umla, który był ranny i zmęczony, ale żywy.
Powróciliśmy z nim do miasta,w którym przyjęto nas jak bohaterów, a pan Esteban sowicie wynagrodził nasze trudy.
Po nocy spędzonej w apartamencie udaliśmy sie do Kerhenstradu, gdzie sprzedaliśmy zdobyte łupy i kupiliśmy wyposażenie oraz udoskonaliliśmy swoje zdolności. W trakcie naszego pobytu w miescie udało nam sie zorganizować trzy spotkania mające na celu ponowne wzbogacenie się i znalezienie nowej pracy. Zdecydowaliśmy sie na pomoc pol elfowi w przetransportowaniu tajemniczego towaru zamkniętego w drewnianych skrzynkach. Wyruszyliśmy wieczorem następnego dnia,kierując sie do Ghider.
Na polanie niedaleko wioski uzbrojeni nieznajomi odebrali od nas pilnie strzeżone pakunki, a my udaliśmy się do miasta. Dowiedzieliśmy się od szeryfa, że niedawno przez potwory została zaatakowana karawana. Niezastanawiajac sie długo wyruszyliśmy na polowanie. Gdy dotarliśmy do jaskini okazało się, że jest to kryjówka Gnolli. Gdzie zostaliśmy zaskoczeni i musieliśmy sie wycofać. Jednak po odzyskaniu sił powróciliśmy i stoczyliśmy zacięta walkę,po czym zaczęliśmy przeszukiwać grotę. Niespodziewanie na naszej drodze pojawił sie mały Gnoll. Po żarliwej dyskusji z towarzyszami (z użyciem magicznych wpływów) udalo nam sie przekonać niechętnych członków drużyny do oszczedzenia i zabrania niewinnego dziecka. Po tym incydencie szcześliwie opuściliśmy podziemie, a malca nazwaliśmy Lucyfer.

Kapłanka Róża & Czarodziejka Selene








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz